facebook

Przeczytaj artykuły o wybranej marce

testy aut nowych
testy aut używanych
Wywiady i relacje » Nasza relacja z Verva Street Racing: Top Gear Special Edition w Warszawie -Clarkson, May i Hammond na Narodowym!

Nasza relacja z Verva Street Racing: Top Gear Special Edition w Warszawie -Clarkson, May i Hammond na Narodowym!

Kategoria: Wywiady i relacje|Komentarze: 0|Data: 2013-09-22 16:57:39

Prawie 60 tysięcy widzów, potęga i uroda Stadionu Narodowego plus najpopularniejszy program motoryzacyjny na świecie -takie połączenie musi być elektryzujące. I było: tegoroczna Verva Street Racing przeniosła się z ulicy na stadion, ale w tym przypadku była to zmiana, której nie sposób żałować. Dzięki temu stało się możliwe, by w jej ramach zaprosić najbardziej znanych prezenterów motoryzacyjnych na świecie. Top Gear Live ukoronował program Vervy, a rozgrzana wcześniejszymi atrakcjami publiczność doskonale przyjęła Jeremiego Clarksona, Jamesa Maya i Richarda Hammonda. Było to widowisko piękne i możemy być dumni, że to właśnie w naszym kraju tak wspaniale je zorganizowano. Dowodzi to tego, jak ogromny potencjał drzemie w Polsce i jak głodni rozrywki na światowym poziomie są Polacy. Od kilku lat nasze festiwale muzyczne w Krakowie, Gdyni i Warszawie zdobywają najwyższe noty publiczności i wykonawców. A teraz najpolularniejsi prezenterzy motoryzacyjni na świecie mogą powiedzieć, że największa impreza jaką prowadzili miała miejsce w Warszawie.

Stadion Narodowy w Warszawie zamienił się w sobotę w Top Gear Live Arena    fot. Mateusz Włodarczyk

Jak zwykle z angielskim humorem

Dokładnie rok i dwa dni od wspaniałego koncertu zespołu Coldplay, po raz kolejny polska publiczność gościła na Stadionie Narodowym znanych Brytyjczyków. „Ostatni raz widziałem tylu Polaków w jednym miejscu będąc w Londynie”, powiedział ze znanym doskonale jego fanom dowcipem legendarny Jeremy Clarkson, który wspólnie z Jamesem Mayem i Richardem Hammondem otworzył na Stadionie Narodowym w Warszawie swój program Top Gear Live Special Edition. Ciężko się z tymi słowami nie zgodzić: pierwszy w historii występ legendarnej trójki w Polsce zebrał największą publiczność w historii programu: na trybunach zasiadł komplet widzów, a więc 58 tysięcy ludzi. To dwa razy więcej, niż na jakimkolwiek innym występie na żywo w historii Top Gear.

Po efektownym wyjechaniu na płytę swoim oryginalnym pojazdem składającym się z kół, silnika, fotela i kanapy prowadzących wraz ze stolikiem i telewizorem, Clarkson i jego przyjaciele -jak zwykle- często dowcipkowali. Najczęściej politycznie niepoprawnie, tak jak uwielbiają najbardziej. Jeremy zastanawiał się czemu sprzedaje więcej książek w Polsce, niż w Wielkiej Brytanii, stwierdzając na koniec, że pewnie dlatego, iż jako jeden z nielicznych często krytykuje Niemców. Dowcipom nie było końca i gdyby je wszystkie spisać, starczyło by na kolejną książkę Jeremiego. Wszystko w każdym razie doskonale rozśmieszało publiczność, rozluźniając ją między zapierającymi dech w piersiach pokazami.

Już pierwszy z nich był zachwycający, gdy na środku sceny ekstremalną jazdę zaprezentowały symbole brytyjskiej motoryzacji: angielska taksówka i autobus. W tym samym czasie na zewnętrznej części sceny niesamowity pokaz dali kaskaderzy motocyklowi, którzy skacząc nimi w powietrze wykonywali różne ewolucje, choćby obrót całego motoru do góry nogami i lądowanie na kołach. Widać było kunszt i doświadczenie, bo w ich wykonaniu zdawało się to bardzo proste. Dużo radości dał też przejazd „palących się” samochodów, czy niesamowicie precyzyjnie jeżdzący kierowcy czterech żółtych Fordów Focusów, które zatańczyły na scenie na prawdę widowiskowy balet.

Stadion to sport!

Nie zapomniano jednak o przeznaczeniu obiektu na jakim rozgrywano widowisko, przecież to w końcu stadion, a więc szeroko rozumiany sport. Rozegrano zatem samochodowy mecz Polska-Anglia, w którym zawodnikami były samochody Suzuki Swift, „ganiające” za wielką piłką. Anglię reprezentowali oczywiście Clarkson, May i Hammond, oraz...Stig, który jednak zmienił pod koniec strony, gdyż nie lubi przegrywać. I nie przegrał, gdyż jego nowa drużyna –Polska- wygrała 6:3. Miło, że wreszcie wygraliśmy zdecydowanie jakiś mecz na Narodowym, i to nawet przy zamkniętym dachu. Clarkson dowcipnie stwierdził z resztą, że kazał go zamknąć, bo z reguły gdy przyjeżdżają tu Anglicy, pada i robi się basen.

Niesamowity był też wyścig między polską i angielską motoryzacją. Na scenę wyjechał Polonez, „Duży Fiat” i Maluch. Jak stwierdzili prowadzący, „Polska to świetny kraj: macie wspaniałą hydraulikę, doskonałą kiełbasę, świetnych przywódców związków zawodowych, a wasz Papież był wspaniały ...ale wasze samochody to szmelc. Z Brytanią natomiast jest odwrotnie: hydraukika przestarzała, kiełbasa okropna, przywódcy związkowi to tępacy, nigdy też nie mieliśmy papieża, ale samochody produkujemy wspaniałe”. I faktycznie wyścig zdawałby się przesądzony, gdyby naprzeciw naszego Poloneza stanął nowy Aston Martin. Na szczęście postanowiono wyrównać szansę i na starcie stanęły samochody....Reliant Robin. Trójkołowe mini autka, choć lekkie i szybkie na prostej, uwielbiają się przewracać na zakrętach, co Clarkson z lubością udowadniał w swoim programie telewizyjnym. Teraz te małe żarty brytyjskiej motoryzacji również pokazały jak widowiskowe może być przewracanie się na bok, a prym wiódł w tym biały Robin Stiga, który zupełnie nie umiał powstrzymać się przed agresywną jazdą. Ciężko go z resztą winić, już na pierwszym zakręcie został elegancko wypchnięty z toru przez naszego Poloneza.  

Zorganizowano też zawody piękności, na scenę wyjechało z gracją całe stado super samochodów, które przy akompaniamencie muzyki ustawiły się na płycie. O ile podczas tego pokazu samochody jeździły spokojnie, przy pokazie driftu już nie. Miłośnicy tej młodej dyscypliny z Japonii mieli tego dnia ucztę, przed Top Gear zorganizowano pokazowy konkurs driftu, a nasi drifterzy uświetnili również pokaz na części Top Gear. Z dyscyplin sportowych warto jeszcze wymienić skoki przez płotki. Aczkolwiek płotkami były najpierw trzy go-karty, a następnie piękny supersamochód. W obu przypadkach kaskader szczęśliwie przeskoczył przez „płotki”, a pomoc medyczna nie była potrzebna. To dobrze, dzięki temu medycy mieli więcej czasu na zajęcie się biodrem Clarksona, który mazgaił się po partyjce curlingu, rozegranej oczywiście samochodami uderzającymi jeden w drugiego. Szczęśliwie też zakończył się wyścig rydwanów, ciągniętych nie przez cztery konie, jak to bywało w starożytności, ale przez 4 zaprzęgniete skutery. Najpiękniejszy był oczywiście biały rydwan Stiga.

Nie tylko Top Gear

Wszystkie te i inne atrakcje sprawiły, że oglądanie Top Gear Live było wspaniałym przeżyciem, uatrakcyjniającym i tak już niesamowitą imprezę jakim jest Verva Street Racing. Organizatorzy dawkowali emocje. Pierw pierwsze 15 tysięcy szczęśliwców mogło pochodzić po zorganizowanym dookoła stadionu Pit Party, na którym napotkaliśmy między innymi stoisko zaprzyjaźnionego z naszą redakcją Night Power. Miło było znów zobaczyć dobrze nam znane samochody, które niedawno ścigały się pod patronatem między innymi naszej redakcji, na tak prestiżowej imprezie. Przy wyjątkowo udanej pogodzie (w Warszawie świeciło słońce) atrakcje Pit Party zwiedzało się doskonale, a trybuna pokazowa pod stadionem miała komplet widzów. Potem, po upragnionym otwarciu bram, miała miejsce część „rozgrzewająca”, czyli pokazy między innymi „Amerykańskich Policjantów”, czy „Rakietowej Ciężarówki” jeżdzącej na dwóch kołach. W trzeciej części –podkręcającej tempo jeszcze bardziej- rozpoczęła się właściwa Verva Street Racing, pełna widowiskowych przejazdów samochodów różnych klas, konkurs drifterów i wyścig międzyklasowy. Kierowców oceniałą publiczność, która bawiła się doskonale, a jej faworytem został Adam Małysz wraz z pilotem Rafałem Martonem, którzy zaprezentowali polską ekipę rajdu Dakar. Dopiero na sam koniec tego wszystkiego, po krótkiej przerwie, rozpoczął się Top Gear w języku angielskim, który emocje widzów i tempo przejazdów podkręcił już do maksymalnych wartości. 

Podsumowanie

Internetowy opis wszystkiego co mieliśmy okazję zobaczyć w sobotę na Stadionie Narodowym nigdy nie odda emocji jakie dostarcza prawdziwe widowisko, które mogę śmiało wszystkim polecić. W sumie już sama możliwość podziwiania ruchomego samochodu-sceny angielskich prowadzących, była fajną atrakcją, uświetniającą oczekiwanie na to, gdy pojawią się oni na niej we własnej osobie. Tak się złożyło, że mieliśmy miejsca dokładnie przy niej, mogliśmy więc dokładnie przestudiować projekt, możę więc też sobie kiedyś taką zbudujemy. Podsumowując, impreza była świetna, a Stadion Narodowy jest stworzony dokładnie dla takich wydarzeń –będących na najwyższym światowym poziomie. Mielismy z resztą okazję by pokontemplować jego nocne piękno jeszcze przez godzinę po zakończeniu Vervy, bo tyle zajęło nam wyjechanie z parkingu. Cóż, dobrobyt i samochody to też niestety korki. Może to z resztą lepiej, natchnieni wrażeniami z Vervy kierowcy nie mieli gdzie poszaleć. 

 

Fotorelacja z imprezy: zapraszamy na oficjalną stronę Top Gear Live, gdzie zamieszczone będą oficjalne zdjęcia z Verva Street Racing i TGL

 


Tekst: Marcin Dziekoński / SA    Zdjęcie: Wikimedia Commons

Komentarze:

Brak komentarzy
Zaloguj się aby dodawać komentarze